.::.:..::.:...:.:::..:zachwilędalszyciągprogramu:...
Zagajenie Komix Proza Klanalia Ks.Gości

odcinek 1: Urbi bije rekord

Pewnego dnia Urbi doszedł do wniosku, że jest szary. Oczywiście w rzeczywistości tak nie było, bo Urbi jest czwórkolorowy. Ale skąd miał o tym wiedzieć, skoro nikt mu jeszcze tego nie powiedział? Tak czy inaczej poczuł się szaro.
Chociaż wcale tego nie chciał, włączył telewizor. Przez grube szkło zobaczył postać Sportowca. Sportowiec mówił:
- Jestem kolorowy - a ludzie w studio wybałuszali na niego gały i klaskali za pieniądze.
Ziarno zostało rzucone. Urbi zapragnął:
- Chcę być kolorowy! Będę sportowcem!
Uśmiech rozcapierzył jego twarz na podobieństwo dinozaura. Po chwili euforii nadeszła jednak faza oklapnięcia:
- Ale co ja mogę robić? Stary jestem i niedołężny. Na studiach straciłem całe zdrowie, albo i więcej...
Wtem doszedł go tajemniczy głos z off'u:
- Idź do fitnes klubu Urbi... Spotkasz tam sporo fajnych lasek i pobijesz rekord...
Urbi często słyszał tajemnicze głosy z off'u, dlatego nie zdziwił się mocno tym razem. Wziął swój zielony ręcznik i wyszedł. Pech chciał, że fitnes klub był po drugiej stronie ulicy.
Przy wejściu Urbi zobaczył cud-kobietę w zielonych leginsach. Podszedł do niej i zagaił:
- Najmocniej panią przepraszam, gdzie tu jest jakaś kasa?
Urbi wiedział, że najważniejszym miejscem w fitnes klubie jest kasa. Dlatego właśnie zapytał: "gdzie tu jest jakaś kasa". Chciał sprawić wrażenie dobrze zorientowanego w gimnastycznych realiach.

^ góra strony

Jednak cud-kobieta nie raczyła odpowiedzieć. Urbiego zbiło to nieco z tropu, ale cały czas mocno wierząc w swoją szansę spróbował jeszcze raz. Zebrał się w sobie i postawił wszystko na jedną kartę:
- Laluniu, szukam tutaj kasy, zaprowadzisz mnie?
Tajemnicza cud-kobieta również tym razem olała natręta.
Zaczynało robić się zimno. Urbi poczuł mocniejszy powiew wiatru. I nagle zielone leginsy przysunęły się nieznacznie do niego. Usłyszał niski głos:
- Panie, przecież to karton - uprzejma informacja pochodziła od ciecia wychylającego się ze swojego kantorka - Musiałem nią zastawić wejście, bo przeciąg jak cholera.
Urbi zrozumiał dlaczego cud-kobieta miała takie ponętne kształty i wydała mu się tak fantastycznie szczupła - była z tektury, a tektura była falista.
- Aha - Urbi nie był w stanie nic innego powiedzieć - Gdzie tu jest kasa?
- U mnie. A co pan chcesz robić? - cieć świadomie podkreślił bogactwo oferty fitnes klubu.
- Chcę być sportowcem i bić rekordy - Urbi doszedł już do siebie i przypomniał sobie czego chciał.
- O... - wyartykułował cieć - To ja, tego... Nie wiem... Bo my tu mamy solar, i masaże różne takie, i... tego, siłownię...
- To ja poproszę na siłownię! - Urbi autentycznie się ucieszył.
- ... ale jest teraz zajęta - wysapał cieć - Ze sportów to teraz mogę dać tylko miejsce na aerobik, na widownię.
- Niech będzie - Urbi wiedział, że trzeba zacząć powoli, od najmniejszych obciążeń, bo co nagle, to po diable.
- Popkorn pan bierze? - cieć dobrze wiedział czego potrzeba klientom.
Urbi wziął popkorn, uregulował należność i udał się po schodkach na widownię. W połowie dystansu poczuł miłe zmęczenie. Uśmiechnął się do siebie, bo zdał sobie sprawę, że kasa nie poszła na marne.

następny odcinek >



Nowa proza...

Odcinek 4...
Odcinek 3...
Odcinek 2...
Odcinek 1...
.::.:..::.:...:.:::..: (c) Paweł Orzechowski 2001-2003 :...